Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




czwartek, 29 lipca 2010

19-23 lipiec 2010 Port Moody, Vancouver

Tydzień zaczęliśmy od wizyty u naszego kuzyna Zygmunta i jego rodziny mieszkających w malowniczym Port Moody, 30 kilometrów na zachód od Vancouver.

Jest to miejsce, gdzie sięga dogodna komunikacja z Vancouver, a jednocześnie jest bezpośrednio otoczone lasami, górami i jeziorami.


W pobliżu osiedla znajdują się gęste lasy, gdzie można spotkać niedźwiedzie.



Kasia trzyma w ręku krzaczek jagodowy, najczęstszy cel wizyt niedźwiedzi.

W lasach poprowadzono oznakowane trasy piesze i rowerowe.




Miasto Port Moody leży na samym końcu zatoki Burrard Inlet. Jest tu raj dla dzieci i młodzieży. Można skorzystać z lekcji pływania na odkrytym basenie jak synowie naszego kuzyna, albo z parku wodnego (filmik poniżej) , przystani żaglówek szkoleniowych, szlaków pieszych itd.




Na każdym kroku nad wodą można spotkać kanadyjskie gęsi.



Spacerując po molo zobaczyliśmy w wodzie kolonię małych świecących meduz.



Andrea i Fernando pokazali nam swoje ulubione miejsca, między innymi plac zabaw,











a wieczorem graliśmy w piłkę na lokalnym boisku.

Vancouver jest pełne atrakcji do których należy też Aquarium. W pełnej okazałości prezentują się tam tysiące gatunków roślin i zwierząt, zarówno lokalnych jak i z różnych zakątków świata. Niektóre są tak niesamowite, że można by patrzeć na nie godzinami i w ogóle stamtąd nie wychodzić.


Naszą szczególną sympatię zdobyła platana szponiasta


musicie uwierzyć, że nie jest to zabawka, tylko żywe zwierze.






Udało nam się załapać na pokaz delfinów.




Główna atrakcja Aquarium - Beluga.



1 komentarz:

  1. super zdjecia! ten las niesamowity...
    fotka Kasi na tle meduz do przerobienia na fotke Was obojga profilem...:))))

    OdpowiedzUsuń