Tydzień zaczęliśmy od wizyty u naszego kuzyna Zygmunta i jego rodziny mieszkających w malowniczym Port Moody, 30 kilometrów na zachód od Vancouver.
Jest to miejsce, gdzie sięga dogodna komunikacja z Vancouver, a jednocześnie jest bezpośrednio otoczone lasami, górami i jeziorami.
W pobliżu osiedla znajdują się gęste lasy, gdzie można spotkać niedźwiedzie.
Kasia trzyma w ręku krzaczek jagodowy, najczęstszy cel wizyt niedźwiedzi.
W lasach poprowadzono oznakowane trasy piesze i rowerowe.
Miasto Port Moody leży na samym końcu zatoki Burrard Inlet. Jest tu raj dla dzieci i młodzieży. Można skorzystać z lekcji pływania na odkrytym basenie jak synowie naszego kuzyna, albo z parku wodnego (filmik poniżej) , przystani żaglówek szkoleniowych, szlaków pieszych itd.
Na każdym kroku nad wodą można spotkać kanadyjskie gęsi.
Spacerując po molo zobaczyliśmy w wodzie kolonię małych świecących meduz.
Andrea i Fernando pokazali nam swoje ulubione miejsca, między innymi plac zabaw,
a wieczorem graliśmy w piłkę na lokalnym boisku.
Vancouver jest pełne atrakcji do których należy też Aquarium. W pełnej okazałości prezentują się tam tysiące gatunków roślin i zwierząt, zarówno lokalnych jak i z różnych zakątków świata. Niektóre są tak niesamowite, że można by patrzeć na nie godzinami i w ogóle stamtąd nie wychodzić.
Naszą szczególną sympatię zdobyła platana szponiasta
musicie uwierzyć, że nie jest to zabawka, tylko żywe zwierze.
Udało nam się załapać na pokaz delfinów.
Główna atrakcja Aquarium - Beluga.
super zdjecia! ten las niesamowity...
OdpowiedzUsuńfotka Kasi na tle meduz do przerobienia na fotke Was obojga profilem...:))))