Ostatnio trochę tu pada, w końcu to pora deszczowa, trwająca tu od końca czerwca do początku listopada. Dlatego korzystając ze słońca poszliśmy dzisiaj do ZOO. Oczywiście zaraz po dojściu do bramy zaczęliśmy szukać kasy biletowej, której nie znaleźliśmy, bo jej po prostu nie ma. Jedynymi miejscami, w których płaci się za wejście na terenie ZOO są motylarnia i herpetarium. Podobno darmowy wstęp to zabieg celowy, aby każdy kto ma na to ochotę, a niekoniecznie finanse mógł odwiedzić takie miejsce, a osób biednych jest w Meksyku sporo. Pozostałe atrakcje takie jak muzea czy galerie raczej są odpłatne, z tym że mieszkańcy Meksyku w niedzielę mają wszędzie wstęp za darmo. ZOO jest duże, ładnie utrzymane i wydaje się być dość przyjazne dla zwierząt, w przeciwieństwie do tego, które widzieliśmy w Pekinie.
Nasze nowe hobby - fotografowanie przepięknych okazów motyli znów mogło zostać spełnione.
W pakiecie z motylarnią jest wejściówka do tymczasowej wystawy pająków i skorpionów.
Naszą uwagę przyciągnęły długonogie i rękie małpy, zdawało się nam, że bez tułowia.
Inne zwierzę - binturong - przypominające kupę sfilcowanego futra, zdawało się ignorować wszystkich dookoła śpiąc sobie w najlepsze.
Podobnie jak lama.
Nawet leniwiec okazał szczyt lenistwa i udawał, że wisi.
Tylko wydra miała ochotę na popisy przed publicznością skacząc i robiąc salta pod wodą.
A żyrafy ustawiały się w kolejce do zdjęcia.
W ptaszarni jeden z pawilonów był ogromną klatką, do której była możliwość wejścia. Tu na wyciągnięcie ręki można było spotkać rożne gatunki ptaków.
Niestety ZOO jest zamykane o 17, także zanim skończyliśmy je zwiedzać zostaliśmy uprzejmie przegonieni i musieliśmy dokończyć innego dnia.
Więcej zdjęć:
wzruszajacy jest ten leniwiec !!!
OdpowiedzUsuń