Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




sobota, 25 września 2010

12.09 Xochimilco

Rano prosto po mszy pojechaliśmy z ciocią na Xochimilco (czyt. soczimilko), czyli tak zwaną meksykańską Wenecję.


Jest to miejsce, gdzie Meksykanie całymi rodzinami spędzają niedzielę. Przyjeżdża się tu aby wynająć kolorową łódkę, kiedyś ozdabianą żywymi kwiatami, teraz tylko pomalowaną.


Trzeba dodać, że miejsce to nazywane jest również pływającymi ogrodami, ponieważ na małych wysepkach, od zawsze uprawiane były warzywa i kwiaty. Do dziś pozostały tu "sklepy" kwiatowe, nie tylko wodne.


Łódka prowadzona jest przez odpowiednika naszego flisaka.


Odbijając się kijem od dna skierował nas na kanały, które są w tej dzielnicy jedynymi drogami. Przed inwazją Hiszpanów miasto Meksyk i jego okolice były jeziorem, na którym budowano kolejne wyspy, także całe miasto nie miało dróg, tylko kanały. Z czasem zaczęto je osuszać, także teraz Xochimilco jest jedyną pozostałością po danym ogromnym jeziorze.
Czas płynie tam bardzo przyjemnie. Flisak niespiesznie przepychał naszą łódź, woda spokojnie falowała w kanale. Co chwila mijaliśmy łódki, z których oferowano różne dania ciepłe i zimne.


Można sobie też umilić taki piknik zamawiając piosenkę u wodnych mariachis.


Jedna łódka była dla nas dość podejrzana, czyżby fotoradar?


Więcej zdjęć:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz