Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




sobota, 8 stycznia 2011

Podsumowanie Peru - Kraj dla ludzi o mocnych nerwach

W Polsce narzekamy na dziury w drogach i nie docenimy co to za luksus, że mamy na co narzekać. Tutaj właściwie nie ma dróg asfaltowych, więc nie ma w czym być dziur. Asfalt łączy jedynie najgłówniejsze miasta. Jednak z asfaltem też dzieją się dziwne rzeczy, czasami drogę, która jest w dobrym stanie, rozbierają z niewiadomych dla nas przyczyn. Bardzo często też asfalt jest tak dziurawy, że przypomina drogę szutrową.


Jeśli wybieracie się w podróż po Peru autobusem to musicie się nastawić na podróżowanie nocą. Większość autobusów z miast wyjeżdża wieczorem, a dociera do miejsc przeznaczenia nawet w środku nocy i nikogo to nie dziwi. Samo podróżowanie w nieludzkich godzinach jeszcze jest do przełknięcia. Najgorsze jest to, że pierwsze autobusy odjeżdżają dopiero rano, także jeżeli chcecie kontynuować podróż i przesiąść się na kolejny autobus, to musicie czekać kilka godzin. Jeśli jednak jest to wasze miejsce docelowe, to trzeba dodać, że niektóre hostele są otwarte do godziny 22-23. Co do samej jazdy to lepiej zaopatrzyć się w coś do jedzenia (podróże zwykle trwają koło kilkunastu godzin) chyba, że lubi się miejscową kuchnię (niektórzy kierowcy zatrzymują się na posiłek lub zabierają na pokład osoby trudniące się sprzedażą rozmaitego jedzenia). Niestety co do potrzeb fizjologicznych to raczej nie można nic poradzić, a większość autobusów nie ma ubikacji lub jest ona nieczynna, jednak czasami kierowca robi obowiązkowa przerwę w celu załatwienia potrzeb.


Kolejnym fenomenem jest brak koszy na śmieci na ulicach i w sklepach. Owszem czasami się zdarzają, ale wyłącznie w większych miastach i tylko w ścisłym centrum i w dzielnicach turystycznych. W pozostałych miejscach śmieci rzuca się po prostu na ulicę do czego nie mogliśmy przywyknąć. Czasami widząc nasza konsternację sprzedawcy zabierali od nas papierki po lodach, które potem i tak trafiały na ulicę.


W dużych miastach sklepy to w większości apteki. Można jednak było tam też spotkać dobrze zaopatrzone sklepy na wzór supermarketów, gdzie można kupić prawie wszystko. W przeciwieństwie do USA i Kanady niektóre rzeczy jak np dżem były dostępne w małych opakowaniach co rekompensowało brak lodówki i ułatwiało transport na własnych plecach. Natomiast w małych miasteczkach w sklepach wybór był niewielki. W większości z nich na półkach były: mleko skondensowane, słodkawe bułki (w zależności od regionu), jajka, napoje, podgniłe owoce i warzywa, wyłuskane nasiona kukurydzy czy fasoli, a czasem nawet lody produkowane fabrycznie. Co do sklepów z pamiątkami to obowiązywała zasada „negocjacji” cen, z tym że w większości były one na tyle tanie, iż niezręcznie było nam obniżać cenę np. z 2zł na niższą. Na szczęście kurs wymiany sola na złoty jest prawie 1:1 więc z kalkulacją nie ma problemu.


Style obowiązujące w budownictwie peruwiańskim też są warte opisania. Na wsiach domy były jednopokojowe, często bez szyb, zamiast niej była pusta dziura lub zastawiona cegłami. Główny budulec to gliniane bloki, ręcznie formowane i wypalane na słońcu. Kolor domów zmieniał się wraz z regionem i dominującymi tam glebami. Domy dzięki temu zlewały się z otoczeniem. Jedynie kilka procent domów było pomalowanych – były to olbrzymie bilbordy wyborcze.


W miastach domy mieszkalne były z nietynkowanej cegły. Okna z pojedynczej szyby, bez drewnianych framug, można powiedzieć że trzymające się muru jedynie na kit.



Dominują domy jedno piętrowe, zbudowane na zasadzie studni – z pokojów wchodzi się na niby dziedziniec, pełniący funkcję korytarza. Jest to dziwne pomieszczenie, mimo że znajduje się na otwartym powietrzu umeblowane jak pokój.

Bardzo często spotykaliśmy kobiety w ludowych strojach. Czasami ludowy akcent ograniczał się tylko do kapelusza. Po nim można było poznać z jakiego regionu pochodzi dana osoba. Poniżej nasz ulubiony z okolic Chivay.



Więcej zdjęć:

1 komentarz:

  1. Mamy nadzieję, że u Was wszystko OK. Dzisiejsze informacje o trzęsieniu ziemi mocno nas zaniepokoiły. Dajcie znać do u Was. Daniel i Beta
    PS. poniżej szczegóły według polskiego radia.pl: "Drugie co do wielkości miasto Nowej Zelandii, Christchurch nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 6,3 stopnia w skali Richtera. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy.
    Ziemia zatrzęsła się kilka minut przed godz. 13 czasu miejscowego (godz. 0.51 czasu polskiego), podczas przerwy obiadowej, gdy na ulicach było pełno ludzi.

    Pierwsze doniesienia mówią o wielu ofiarach śmiertelnych, dużo ludzi znajduje się pod gruzami. Świadkowie mówią, że tylko w jednym z parków zgromadzono około 150 rannych.

    - Co najmniej 65 osób zginęło - poinformował premier kraju John Key."

    OdpowiedzUsuń