Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




wtorek, 17 sierpnia 2010

11-12.08 Glen Canyon, Bryce Canyon, Escalante

We wtorek wieczorem dotarliśmy do miasteczka Page z którego do Antylope Canyon jest rzut beretem. Ponieważ nie znaleźliśmy tam campingów pojechaliśmy dalej wzdłuż jeziora Powell Lake do Glen National Recreation Area, gdzie nocowaliśmy. Mieliśmy namiot z widokiem na jezioro ;)



Powietrze tego dnia było strasznie gorące i pozbawione tlenu, więc skorzystaliśmy z oferowanych przez naturę atrakcji i po wieczornym obiedzie poszliśmy nad jezioro. Woda była orzeźwiająca, a plaża pusta.
Glen National Recreation Area obejmuje jezioro i okoliczne tereny. Samo jezioro ma podwójne znaczenie: z jednej strony pełni funkcje rekreacyjne


 a z drugiej usytuowana jest  na nim zapora elektrowni wodnej dostarczająca prąd miastu i okolicom.


 Nie ma tu dobrych tras do zwiedzania no chyba, że wodne;) My korzystaliśmy z punktów widokowych usytuowanych przy szosie.


W informacji miejskiej spytaliśmy o atrakcje Canyon Antylope. Dostaliśmy mapkę dojazdową i cennik. Wycieczki tam można odbywać wyłącznie z przewodnikiem. Opłaty naszym zdaniem były przesadzone, więc zrezygnowaliśmy.
Czym prędzej ruszyliśmy do Bryce Canyon National Park. Jechaliśmy autostradą nr 12, która  jest jednocześnie trasą widokową odsłaniającą co chwilę nowe krajobrazy.


Widząc  w oddali czerwone i pomarańczowe skały spodziewaliśmy się znajomych widoków co okazało się mylnym przeczuciem rozwianym jeszcze przed wjazdem do parku.


Bryce Canyon National Park to jak sama nazwa wskazuje kolejny kanion. Przeważają tu pomarańczowe skały tworzące wysokie ściany przypominające rzeźby i pomniki. Wyglądają one pięknie zarówno w pełnym słońcu jak i o zachodzie.


Tak nam się tu spodobało, iż postanowiliśmy skorzystać z dwóch wycieczek pieszych spośród oferowanych przez park. Zaczęliśmy od śniadania na łonie natury w którym towarzyszył nam koliber. Jak się okazuje jest ich tu pełno.
Zanim jednak wróciliśmy do Bryce Canyon pojechaliśmy do położonego niedaleko Grand Starcase Escalante również polecanego nam w IT. Odwiedziliśmy Devils Garden, skalny ogród trochę przypominający Góry Stołowe, który dostarczył nam pięknych widoków i mnóstwo zabawy. Wyobraźcie sobie ogromny plac zabaw pełen kryjówek, skałek do wspinania, piachu i labiryntów. Po prostu bomba :)


Ponowną wizytę w Bryce National Park zaczęliśmy od pieszej wędrówki do wodospadu i położonej obok Mossy Cave.

Wszędzie towarzyszyły nam piękne rzeźby skalne kształtami czasem przypominające rożne przedmioty.


Nie lada frajdy dostarczył nam wodospad i strumyk który, przyniósł nam ukojenie w ten upalny dzień.


Kolejny szlak poprowadził nas w dół kanionu między ogromnymi ścianami które, podziwiane z urwiska wydają się niższe.


Wrażenie jest niesamowite, gdy schodzisz między ściany wysokie na kilkadziesiąt metrów i widzisz nad sobą ludzi stojących na krawędzi urwiska, którzy wyglądają jak małe mrówki.


To naprawdę niesamowite co lód, wiatr, woda oraz rośliny mogą wyczarować.



Więcej zdjęć:

3 komentarze:

  1. Janek jest bardzo ciekaw, czy weszliscie i zgubiliscie sie w tym labiryncie na dole kanionu, czy stchorzyliscie i w ogole tam nie weszliscie?
    Hania pyta czy tam tez sa wiewiorki?
    reszta slusznie zauwazyla, ze wciaz nie ma prawdziwego Amerykanina na Waszych zdjeciach... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś prawdziwych Amerykanów już nie ma.
    Nawet w Parkach Narodowych się nie uchowali.

    Do kanionu weszliśmy i nawet z niego wyszliśmy, idąc za śladami wiewiórek, które świetnie się orientują w tamtejszych zakamarkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co widziałem na zdjęciach INNYCH turystów to szkoda tego Antylope, ale dzięki temu będziecie jeszcze mieli po co tam wracać. Serdecznosci. O

    OdpowiedzUsuń