Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




poniedziałek, 4 października 2010

18.09 Ciudadela

Autobus z Tuxtli oczywiście znów się opóźnił i do Meksyku dotarliśmy 2h później.
Po obiedzie zapukała do nas sąsiadka Naszej kuzynki Yosniny i podarowała nam koszyk tradycyjnych "słodyczy"


(choć niektóre nie miały ze słodyczami nic wspólnego) na Święto Narodowe przypadające 15 września. Trochę żałujemy, że nas nie było tego dnia w mieście i nie widzieliśmy przygotowanych na tą uroczystość (rocznica 200 lat niepodległości i 100 lat rewolucji) atrakcji w tym przepięknych sztucznych ogni.
Wieczorem odwiedziliśmy jeszcze Ciudadelę


rynek gdzie można kupić tradycyjne wyroby meksykańskie pochodzące z rożnych stanów. To prawdziwa uczta dla oczu.


Są stroje, ceramika, tkaniny


i inne bardzo ładne rzeczy.


Na kilka z nich się skusiliśmy. Wieczorem wraz z ciocią zrobiliśmy ciasto drożdżowe, które w Meksyku nie jest tak łatwo zrobić. Po pierwsze drożdże nie nie są tu popularne, a po drugie tutejsza mąka jest inna od naszej i ciasto wymaga innego przygotowania w przeciwnym razie można sobie o nie połamać zęby ;) Generalnie nikt tu nie piecze, a wszyscy lubią jeść, także piekarnie mają na tym wyjątkowo dobry interes.

1 komentarz:

  1. te laleczki to prawie nasze rodzime krakowianki czy lowiczanki :))))

    OdpowiedzUsuń