Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




czwartek, 16 czerwca 2011

26.01 Taupo i sulfury

Po noclegu na zatłoczonej polanie, wyposażonej wyłącznie w toaletę (bez wody) ruszyliśmy w dalszą trasę. Dojechaliśmy do jeziora Taupo o imponującej wielkości 616 km². Tam zażyliśmy chwilę cudownego relaksu.


Żar z nieba, parzący beton i krystaliczna, chłodna woda, wokół niej góry i zieleń.


Jednak nasz spokój był ograniczony świadomością, że im więcej czasu spędzimy tutaj, tym mniej zobaczymy innych atrakcji. Więc po krótkim czasie ruszyliśmy w poszukiwaniu pryszniców. Na plaży były tylko ubikacje, ale za to przy parku miejskim, w okolicy biblioteki znajdowały się toalety publiczne wyposażone w natryski, z ciepłą wodą na monety. Podwójnie odświeżeni ruszyliśmy eksplorować sulfury, czyli miejsca, gdzie spod ziemi wydobywają się piekielne gazy.Tutaj też tereny w czasie początków kolonizacji były rozdzielane ludziom losowo. Niektórym trafiły się właśnie tereny z których cały czas unosi się dym. Rodziny dysponujące takimi miejscami dbają o to, żeby przyciągnąć do nich turystów. Odwiedziliśmy dwa takie miejsca. Pierwsze o wabiącej nazwie „Moon Crater” owszem ciekawe, ale nie zrobiło na nas piorunującego wrażenia.


Za to drugie „Orakei Korako” zaskakiwało nas na każdym kroku. Zwiedzanie zaczyna się od przeprawy na drugą stronę jeziora.


Jezioro jest niezwykłe. Zasila go gorąca woda z ogromnego wodospadu, która zostawia mineralne osady. Ze względu na swoją temperaturę zamieszkiwana jest przez różne organizmy, takie jak ciepłolubne, kolorowe algi. Krajobrazy już nawet nie były kosmiczne, czuliśmy się jak w krainie wyimaginowanej przez jakiegoś artystę abstrakcjonistę.




Kolorowe mazy błotno-mineralne poprzedzielane były perfekcyjnie zieloną dżunglą nowozelandzką.


Kolejnymi atrakcjami były bulgoczące bota:



i jaskinia


Na nocleg postanowiliśmy pozostać na parkingu koło krainy gejzerów. Nasz camper van poza zlewem, lodówką, kuchenką i łóżkiem był wyposażony też w odtwarzacz DVD. Jako że park gorących atrakcji zamknięto dość wcześnie, a w okolicy nie było zbyt dużo do roboty, mieliśmy czas, żeby obejrzeć film jaki sobie wypożyczyliśmy. W miłej atmosferze przytulnego camper vana poszliśmy spać.

Więcej zdjęć:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz