Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




wtorek, 6 grudnia 2011

13.02 Powrót na ląd

Rano się trochę spakowaliśmy, bo planowo mieliśmy odpłynąć w południe. Ale w czasie śniadania dowiedzieliśmy się, że nasza łódka będzie lada chwila. Pobiegliśmy więc dopakować się do końca. Oczywiście gdy w gotowości stanęliśmy na brzegu, łódki nawet nie było widać. Gdy się pojawiła na horyzoncie, 
 

obsługa zaśpiewała nam pieśń pożegnalną, kompatybilną z tą na powitanie. Załadowaliśmy się na pokład, trochę zawiedzeni, że nici z naszych planów, żeby trochę tego dnia posnorkować, obsługa tłumaczyła się przed nami, że tyle osób tego dnia wracana ląd, że łódka będzie musiała płynąć dwa razy, a my mamy szczęście, bo aktualnie jest pogoda, a na popołudnie zapowiadane są ulewy. Z łodzi patrzyliśmy jak znika za horyzontem nasza Mana.


Mijaliśmy też wyspę Castaway na którą była organizowana wycieczka ze zwiedzaniem miejsc, gdzie nagrywany był film pod tym tytułem z Tomem Hanks'em


Gigantyczną atrakcją było dla nas opłynięcie bloku mieszkalnego, który ktoś omyłkowo postawił po środku morza.


Gdy go minęliśmy okazało się, że to jeden z największych promów turystycznych, QUEEN ELIZABETH, który bierze na pokład 2092 pasażerów i 940 obsługi.


Gdy dobiliśmy do brzegu pewien człowiek przykuł naszą uwagę. Oferował świeże kokosy, zachwalał jakie są pyszne i zdrowe. Dałem się skusić. 


Trzema zgrabnymi ruchami maczety pan ociosał jeden koniec owocu, wetknął rurkę i dał mi żebym się poczęstował. Gdy spróbowałem aż mnie wykręciło, przez rurkę pociągnąłem tłustą, kwaśną wodę, absolutnie nic smacznego. Kasia z ciekawości też spróbowała i jej tez nie zasmakowało. Pan resztę wylał. Tym razem swoją maczetą odłupał połowę skorupy, z części wystrugał łyżkę i dał mi ją i główny fragment kokosa. Na dnie orzecha można było wyskrobać coś, co miałem nadzieję, że będzie przypominało wiórki kokosowe. 


Jednak masa miała ten sam smak co mleczko, mdły i kwaśny, jak ..., jak..., jak niedojrzały kokos. W dodatku jej galaretowata konsystencja wcale nie poprawiała wrażeń smakowych.

Po ponownym zameldowaniu się w naszym ulubionym hotelu poszliśmy do miasta, żeby skorzystać z internetu i kupić trochę pamiątek. Jednak z powodu niedzieli większość sklepów była zamknięta. 


Więcej zdjęć:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz