Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




wtorek, 6 grudnia 2011

Fiji podsumowanie

Przed przyjazdem na Fidżi sprawdzaliśmy sprawę wiz wjazdowych. Gdzieś czytaliśmy, że trzeba złożyć podanie i kupić wizę po wylądowaniu, z kolei na stronie ambasady Fidżyjskiej znaleźliśmy informację, że Polacy dostają wizę turystyczna na 14 dni bez problemu za okazaniem paszportu, obawialiśmy się trochę tego, bo mieliśmy pobyt zaplanowany na 15 dni. Na szczęście informacja o 14 dniowej wizie okazała się również nieprawdą – przy kontroli paszportowej wbito nam wizę na 4 miesiące.
Z powodu braku internetu chcieliśmy spróbować dzwonić z karty telefonicznej. Ku naszemu zaskoczeniu karta, która kosztowała o ile pamiętam 5$ starczyła na niecałą minutę rozmowy.

W wielu miejscach wcześniej przez nas odwiedzanych, na przykład w Meksyku, najkorzystniej było kupować wycieczki „na miejscu”. Czyli nie z wyprzedzeniem, tylko na następny dzień – na zasadzie last minute. Przy naszym spontanicznym systemie planowania bardzo nam to pasowało. Na przykład w Cancun (Meksyk) czy Ica (Peru) poszliśmy na miasto i w kilku biurach mówiliśmy co chcemy zobaczyć i od razu przedstawiano nam ofertę, a my wybieraliśmy najkorzystniejszą – najczęściej najtańszą, bo większość oferowała to samo. Jednak na Fidżi ta metoda skończyła się niezbyt korzystnie. Chcieliśmy zobaczyć jedno miejsce na stałym lądzie i jedno na archipelagu wysp, liczyliśmy że ktoś nam coś zaproponuje.. Ale do kogo nie poszliśmy chciał nam sprzedać wycieczkę promem 5 dni 800 dolarów. Zupełnie nie zwracali uwagi na to, że chcemy czegoś innego. Było to ponad nasze siły. Znaleźliśmy (a właściwie ono nas znalazło ;) tylko jedno biuro, gdzie oferowany był pobyt na stałym lądzie i jedno gdzie oferowano pobyt w hostelu na wyspach. Zajęło nam to prawie dwa dni.
Także wydaje nam się, że na Fidżi warto przyjechać przygotowanym, żeby nie tracić czasu i nerwów na porównywanie ofert, które i tak nie mają żadnej konkurencji. I co równie ważne, żeby można było od razu odmówić każdemu naganiaczowi, chcącemu Ci sprzedać jedyną słuszną wycieczkę...

Zakochaliśmy się w rafach koralowych. Jest to coś przepięknego, jeżeli tylko nadarzy Wam się taka możliwość - zobaczcie je koniecznie. Nie trzeba w tym celu lecieć na drugi koniec świata, podobno w Egipcie są też piękne. Polecamy!

Przygoda z wizami jaką mieliśmy na koniec pobytu na Fidżi była pierwszą z serii nieprzyjemnych momentów. Ostatni miesiąc podróży był dość ciężki. Wiele rzeczy układało się wbrew naszym planom, co w większości świadczyło o tym, że te plany były po prostu złe. Dawało nam się też trochę we znaki zmęczenie i tęsknota za domem i normalnością. Żeby rano można było znaleźć w lodówce normalne jedzenie, żeby można było pójść do sklepu i normalnie się zaopatrzyć, żeby dnia nie kończyć paniczną myślą, że nie jestem przygotowany na jutro, kiedy czekają mnie wybory, w których nie mam szans dobrze wybrać, bo nie mam pojęcia o tym co jest warte to co wybieram, ani to co odrzucam.

Będąc na Fidżi - ojczyźnie kokosa postanowiłam sprawdzić czy można dobrać się do jego wnętrza bez pomocy narzędzi inaczej mówiąc czy można by było przeżyć na bezludnej wyspie. Postanowiłam więc bez narzędzi rozłupać twardą skorupę. Mój eksperyment się powiódł i po kilku minutach prób za pomocą kamieni udało mi się dobrać do wnętrza. Gorzej było w przypadku mleczka które całe się rozlało także taktykę zdobywania wody należało by jeszcze poprawić. Na szczęście materiał do badań był wszechobecny, a i czasu na takiej wyspie nie brakuje. 


Na internet można liczyć tylko w większych miastach no i może w zamożniejszych hotelach. Oferowany w kafejkach jest w miarę tani jednak żeby skorzystać ze Skypa trzeba mieć ze sobą słuchawki i mikrofon albo własny komputer w nie wyposażony. 

Zdjęcia dla wytrwałych:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz