Tego bloga dedykujemy naszemu dziadkowi,
który 03.02.2011 zakończył swoją podróż po tym świecie.




środa, 21 sierpnia 2013

27.02 Blue Mounntain NP


 Jak przystało na niedzielny poranek nie spieszyliśmy się ze wstawaniem, również mokra pogoda do tego nie zachęcała. Śniadanie planowaliśmy zjeść w ciekawych okolicznościach przyrody więc wyruszyliśmy na poszukiwanie odpowiedniego "picnic point" a także prysznica i informacji o Blue Mounntain NP. Po śniadaniu ruszyliśmy do miejscowości KOLANT w nadziei, że znajdziemy tam informację turystyczną. Na miejscu okazało się że  nie ma parkingu. Postanowiliśmy więc że Jaś będzie krążył a ja szybko zdobędę jakieś informacje. Broszura którą zdobyłam okazała się dość mało przydatna. Wyprawa jednak była owocna bo zakupiłam kilka prezentów i strzeliłam kilka fotek z punktu widokowego.



Zrobione zdjęcie dla wnikliwego analityka może wyjaśnić zagadkową nazwę tej krainy. Patrząc na kolejne coraz bardziej oddalone zbocza można zaobserwować że zmieniają one kolor z zielonego - góry na pierwszym planie, aż do niebieskiego - na horyzoncie. Stąd nazwa Blue Mountain, wyjaśnieniem tego fenomenu są intensywne olejki z drzew eukaliptuowych, które powodują wrażenie zmiany koloru gór. Szukając prysznica zaliczamy jeszcze kilka punktów widokowych i IT.



Na jednym z tych punktów zjedliśmy obiad.



Według napotkanego tubylca tutejsze góry i doliny jeszcze nie zostały w pełni zeksplorowane przez człowieka. Są ciągle miejsca, gdzie dotąd nie postała ludzka stopa. Z jego opowieści wynikało, że żyją tutaj zwierzęta - relikty prehistorii, np pewna odmiana tygrysa szablastozębnego. Nikt go nie widział żywego, widziano ślady jego aktywności i kości.

Po drodze do prysznica znaleźliśmy darmowy internet trzeba korzystać prysznic zaczeka. Po telekonferencjach z rodziną postanowiliśmy zamówić jeszcze nocleg w Tokio. Trochę dziwnie to wyglądało bo na początku wydawało się iż osoba z którą rozmawialiśmy zna angielski ale po chwili nie byliśmy już tego tacy pewni.Wyglądało to mniej więcej tak, że zanim coś powiedzieliśmy mieliśmy już odpowiedź YES. Po kilku YES nie wiedzieliśmy, czy się dogadaliśmy. Na szczęście poprosiliśmy Tetsuro - znajomego z Japonii, by sprawdził naszą rezerwację i okazało się że YES. Kiedy skończyliśmy surfować był już późny wieczór i mimo naszych szczerych chęci nie udało nam się odnaleźć prysznica. Na szczęście z miejscem noclegowym nie mieliśmy problemu. Wybraliśmy to samo co poprzedniej nocy.

Nasza bryka co chwilę wprawiała nas w zachwyt, kolejny raz potwierdziło się, że warto rezerwować w wypożyczalni najtańszy model i można przeżyć miłą niespodziankę.




Więcej zdjęć:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz